Przejdź do głównej zawartości

Najstarszy pochówek wojownika-chirurga z Europy Środkowej



W powszechnej świadomości wielu mieszkańców naszego kraju czasy sprzed Mieszka I to okres, w którym nasze ziemie porastał gęsty bór, a jedynymi żywymi mieszkańcami były sarny, jelenie i dziki. Nic bardziej mylnego, kultury archeologiczne sprzed czasów chrześcijańskich, które żyły na terenie Polski kryją wiele ciekawych historii. Na naszym terenie żyli zarówno łowcy i zbieracze rodem z filmów o jaskiniowcach, jak i ludy znane z kart historii, jak choćby Celtowie. Jedną jednak z najbardziej charakterystycznych i najdłużej trwających kultur archeologicznych na terenie dzisiejszej Polski była kultura przeworska. Ludność tego ugrupowania bynajmniej nie siedziała na tyłku w jednym miejscu i wegetowała na pograniczu świata antycznego.

Przedstawiciele owej formacji egzystowali na naszym terenie około 600 lat, materiały na nią datowane oscylują w granicach od ok. 200 p.n.e. do ok. 450 p.n.e. (w przypadku datowania archeologicznego należy się przyzwyczaić do pojęć „około”, „w okolicach”, „mniej więcej” itp.). Zamieszkiwali oni większość obszaru naszego kraju: Wielkopolskę, Kujawy, Śląsk, Mazowsze, Małopolskę i Lubelszczyznę. W przeszłości archeolodzy polscy i niemieccy spierali się o etniczne pochodzenie ludności kultury przeworskiej. Nasi badacze rzecz jasna doszukiwali się korzeni prasłowiańskich, Niemcy, germańskich. Pewne jest, iż tak duży obszar nie mogło zamieszkiwać jedno plemię, obecnie coraz częściej mówi się o mieszanym etnosie "przeworaków" zważywszy, iż duży wkład w ich uformowanie miały wpływy celtyckie i skandynawskie. Kimkolwiek by jednak nie byli, prowadzili ożywiony handel z enklawami galijskimi na terenie Czech i Polski, a po ich upadku również z Cesarstwem Rzymskim. Zresztą wiele wskazuje, iż przedstawiciele owej kultury kontaktowali się z Rzymem jeszcze za czasów Republiki. Przykładem potwierdzającym ową tezę jest pochówek wojownika-chirurga z Żukowic na Dolnym Śląsku. Bardzo ciekawy i wyjątkowy grób.

Kim był bohater tego wpisu? Wiemy, że zmarł około (słowo najczęściej używane przez archeologa – przypominam) II wieku przed naszą erą. Znamy jego wyposażenie grobowe, które jest całkiem imponujące: składa się z uzbrojenia i narzędzi chirurgicznych. W skład broni wchodzą: celtycki miecz wraz z pochwą, taśmowate umbo (taka metalowa osłona ręki) od celtyckiej tarczy, grot włóczni i nóż. Miecz nie należał do byle jakich, gdyż posiadał rękojeść zdobioną trzema pierścieniami z mosiądzu, jej gałka z kolei przedstawiała schematyczną, ludzką głowę. No dobrze, ktoś mógłby spytać, skoro był uzbrojony jak Celt, to czemu mówimy o kulturze przeworskiej? Cóż, po pierwsze celtyckie uzbrojenie było chętnie nabywane, a z czasem naśladowane przez kowali i płatnerzy kultury przeworskiej ze względu na swoją doskonałą jakość. To, że nosimy przy sobie szwajcarski scyzoryk nie czyni nas Szwajcarem, prawda? Po drugie „przeworskie” pochodzenie wojownika wskazuje popielnica, której forma jest charakterystyczna dla tej kultury. Innymi słowy, został on pochowany zgodnie z jej tradycją.

Najciekawsze jednak nie są przykłady oręża złożone wraz ze zmarłym, lecz zestaw siedmiu akcesorii chirurgicznych pochodzących z Republiki Rzymskiej. Wśród nich możemy rozpoznać skalpele, dźwignię do kości, cewnik, kleszcze, podajniki leków i nożyce. O ich pochodzeniu świadczy analiza porównawcza ze znaleziskami podobnych przyrządów na terenie Italii. Wszystkie narzędzia umieszczono w drewnianej kasetce, po której pozostały tylko kółka z uchwytu wieka.
Nasz waleczny felczer najwyraźniej nabył je drogą handlową, być może nawet przebywał w Republice, gdzie uczył się medycznego fachu, aby po zdobyciu dyplomu i doświadczenia wrócić do swej ojczyzny i leczyć współplemieńców.  No, ale to wszystko tylko hipotezy. A rzymska medycyna (jak na ówczesne standardy) stała na wysokim poziomie, o czym świadczy umiejętność wycinania guzów mózgu i przeprowadzania skomplikowanych zabiegów oka. To że spora część takich operacji kończyła się śmiercią pacjenta to druga strona medalu.


A oto i pełne wyposażenie chirurga z Żukowic - źródło: Kokowski 2005, 53


Lubimy patrzeć na współczesny świat jako obszar dostępny na wyciągnięcie ręki, niemal bez granic i wielokulturowy. A świat był taki zawsze, może nawet bardziej otwarty niż współcześnie. Obecnie po prostu jest nas więcej i wszystko czynimy na większą skalę. Bo czyż grób wojownika z kultury przeworskiej, w której znajdziemy celtyckie uzbrojenie i rzymskie narzędzia chirurgiczne nie wpisuje się w przykład antycznej multikulturowości?

A jeśli zdarzy Wam się odwiedzić Głogów, odwiedźcie koniecznie tamtejsze Muzeum Archeologiczno-Historyczne, gdzie w ramach stałej ekspozycji możecie obejrzeć wspomniane narzędzia i wiele innych ciekawych artefaktów.

Źródła:
 Jasiński Jakub, Medycyna rzymska [dostęp: 23.06.2018]
Kokowski Andrzej, Starożytna Polska. Od trzeciego stulecia przed narodzeniem Chrystusa do schyłku starożytności, Warszawa, 2005.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cebulactwo w przeszłości. Krótka historia cebuli.

Pomysł na poniższy wpis zawdzięczam małżonce, która niczego nieświadoma (A może wręcz odwrotnie – któż zrozumie kobiety?) przyrządziła na obiad zupę cebulową (pyszną, oczywiście). Od dłuższego czasu mam kontakt ze stwierdzeniem „Polaki-Cebulaki”. Funkcjonuje ono zarówno w Internecie, jak i w świecie rzeczywistym.   Określenie to jest zbiorem wszystkiego co w naszym narodzie najgorsze, każde pozbawione choćby odrobiny kultury zachowanie naszych rodaków „zalatuje cebulą”, a pewni ludzie, którzy ewidentnie własnego narodu wręcz nienawidzą zmienili nazwę kraju na „Cebulandia”. Mogę zrozumieć, że źródłem takiego słownictwa jest nieprzyjemny zapach po spożyciu tego warzywa, ale w takim razie czemu nie czepiliśmy się kapusty lub czosnku? Mniej się capi?   „Polaki-Kapuśniaki” brzmi źle? Wbrew stereotypowi nie jemy tej cebuli aż tak dużo, ba, w porównaniu do Libijczyków czy Amerykanów możemy się uważać za cebulowych amatorów. Cebuli przypisujemy ciemną stronę polskości (uznając ją przy oka

Średniowieczna moda rodem z Krakowa. O butach z których słynęła Polska cała.

Kraków, choć jest miastem pięknym i rozpoznawalnym na całym świecie, nie kojarzy się obecnie z centrum światowej mody ustępując pola takim metropoliom jak Paryż czy Nowy Jork.   A nie zawsze tak było! Cofnijmy się do czasów późnego średniowiecza, kiedy gród Kraka był nie tylko główną atrakcją turystyczną kraju, ale i jego stolicą. W XV-wiecznej Europie furorę wśród szeroko rozumianych sfer wyższych czyniły buty rodem z Polski, które francuskojęzyczni Europejczycy określali mianem poulaines, bądź też szerzej souliers a la poulaine czyli po naszemu „ciżmy na modłę polską”. U nas zwano je boczkorkami. Były to płaskie i płytkie buty sięgające maksymalnie kostki, ich wyróżnikiem jednak były bardzo charakterystyczne, wydłużone noski. Dodatek znacząco wydłużał stopę noszącego oraz utrudniał chód, nie przeszkadzało to jednak coraz bardziej   go wydłużać. Element ten zaczął przenikać również do obuwia ochronnego, o czym świadczą wydłużone późnośredniowieczne sabatony. Przykładem niech

Stanisław Staszic a antysemityzm

Stanisław Staszic to postać traktowana jako jeden z filarów polskiego oświecenia, nie bez powodu. Jego publicystyka omawiająca niezbędny program reform dla upadającej Rzeczypospolitej Obojga Narodów pokazuje jego niezwykłą dalekowzroczność polityczną a sztandarowa praca Przestrogi dla Polski bywa w niektórych fragmentach aktualna (niestety) aż po dziś dzień. Coraz częściej jednak uwypuklana jest pewna skaza na śnieżnobiałym portrecie Staszica. Jest nim rzekome zakorzenienie antysemityzmu poprzez jego dzieła w polskiej kulturze. Portret Staszica nieznanego malarza - źródło: Muzeum Stanisława Staszica w Pile Skąd takie zarzuty wobec wybitnego działacza oświeceniowego, jakim niewątpliwie był bohater niniejszego wpisu? Wynikają one z dziełka, jakie Staszic popełnił w 1816 roku. Nosi ono jednoznaczny tytuł O przyczynach szkodliwości Żydów . Dzieło to, o ile można je w ten sposób określić, bywa przez wielu „staszicopiewców” starannie ukrywane, jakby ze wstydem. I niewątpliw