Przejdź do głównej zawartości

Przemyślenia o (nie nad!) butelce wódki



Spośród alkoholi najwyżej cenię sobie dzieła sztuki browarniczej. Od czasu do czasu zdarza mi się jednak zdradzić piwo na rzecz trunków mocniejszych.  W wigilię Nowego Roku w moje ręce wpadła nie do końca polska wódka znanej powszechnie marki Sobieski. Nie zamierzam tu jednak skupić się na smaku owej okowity (ciężko u mnie z jego rozróżnianiem w przypadku mocniejszych alkoholi) a na jej nowej etykiecie, której symbolikę spróbuję opisać tak jak w przypadku wpisów o  polskich banknotach.

Źródło: mbws.com
Zanim przejdę do rzeczy pragnę jeszcze zastrzec, iż nie posiadam żadnych udziałów w korporacji Brizard W&S (obecny właściciel marki) ani też żaden przedstawiciel owej firmy nie zapłacił mi ani złotówki za reklamę. Porównując popularność Sobieskiego i Silva Rervm, to raczej ja powinienem być zleceniodawcą. Ale nie stać mnie na to, więc przejdźmy do rzeczy. A i jeszcze jedno, nie zachęcam do picia alkoholu. W żadnej formie.

Pierwsze co rzuca się w oczy to oszczędność kolorystyczna etykiety oraz dość schematyczna kreska narysowanych  na niej symboli.  Centralną kompozycją ryciny zajmuje głowa koronowanego lwa z wyraźnie zaznaczonym wąsem. Symbolika króla zwierząt w heraldyce jest na tyle dobrze znana, że nie ma potrzeby jej omawiać. Warto jednak przypomnieć jaki przydomek nadali naszemu władcy Turcy po przegranej odsieczy wiedeńskiej – Lew Lechistanu. Lwi wąs podkreśla jakim poważaniem w sarmackiej Polsce i Litwie cieszył się ten rodzaj zarostu.

Po bokach lwiej głowy znajdują się lata panowania Sobieskiego (1674-1696) oraz sylwetki dwóch zwierząt: wydry i lisa (tego nie jestem pewny o czym dalej). Za zwierzakami łatwo dostrzec nacierających husarzy. Z kolei za skrzydlatymi jeźdźcami możemy dostrzec symbol kartki papieru z piórem i sercem, a po drugiej stronie szablę z tarczą. Obecność husarii i uzbrojenia jest bardzo łatwo wytłumaczalna, również kompozycja z kartką większość z nas bez problemu powiąże z pikantnymi listami Jana III do swojej żony Marysieńki. Problemem dla mnie są zwierzaki. Lisa (albo innego psowatego) nijak nie mogłem powiązać z królem i jego epoką. Może ktoś z Was będzie w stanie? Wydra początkowo też była dla mnie zagadką, dopóki nie przypomniały mi się Pamiętniki Jana Chryzostoma Paska.

Imć Pasek w swoich zapiskach chwalił się posiadaniem oswojonej wydry o wdzięcznym imieniu Robak. Drapieżnik był bardzo inteligentnym stworem pełniącym rolę pupila, który towarzyszył pamiętnikarzowi w jego podróżach.  Za jego popisową sztuczkę Pasek uznawał wyławianie ryb ze  stawów, które Robak przynosił swemu opiekunowi tak jak pies piłkę. Sława wydry dotarła do Jana III Sobieskiego, który panował podczas życia Paska. Zapragnął mieć ją u siebie w Wilanowie. Jan Chryzostom niechętnie, jednak oddał swojego ulubieńca. Nie była to dobra decyzja dla wydry, która w wyniku nieporozumienia zginęła z rąk jednego z królewskich dragonów.

Motyw z etykiety powtarza się na grawerze przy denku, gdzie dodatkowo pojawia się łacińska inskrypcja Rex unus tantum est, czyli po prostu Król jest tylko jeden, co jest w moim mniemaniu bardziej hasłem marketingowym niż historycznym. Tak więc moi drodzy jak już wcześniej wspominałem w swoich tekstach, historia jest częścią naszego życia. Również tego przy kieliszku.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Średniowieczna moda rodem z Krakowa. O butach z których słynęła Polska cała.

Kraków, choć jest miastem pięknym i rozpoznawalnym na całym świecie, nie kojarzy się obecnie z centrum światowej mody ustępując pola takim metropoliom jak Paryż czy Nowy Jork.   A nie zawsze tak było! Cofnijmy się do czasów późnego średniowiecza, kiedy gród Kraka był nie tylko główną atrakcją turystyczną kraju, ale i jego stolicą. W XV-wiecznej Europie furorę wśród szeroko rozumianych sfer wyższych czyniły buty rodem z Polski, które francuskojęzyczni Europejczycy określali mianem poulaines, bądź też szerzej souliers a la poulaine czyli po naszemu „ciżmy na modłę polską”. U nas zwano je boczkorkami. Były to płaskie i płytkie buty sięgające maksymalnie kostki, ich wyróżnikiem jednak były bardzo charakterystyczne, wydłużone noski. Dodatek znacząco wydłużał stopę noszącego oraz utrudniał chód, nie przeszkadzało to jednak coraz bardziej   go wydłużać. Element ten zaczął przenikać również do obuwia ochronnego, o czym świadczą wydłużone późnośredniowieczne sabatony. Przykładem niech

Cebulactwo w przeszłości. Krótka historia cebuli.

Pomysł na poniższy wpis zawdzięczam małżonce, która niczego nieświadoma (A może wręcz odwrotnie – któż zrozumie kobiety?) przyrządziła na obiad zupę cebulową (pyszną, oczywiście). Od dłuższego czasu mam kontakt ze stwierdzeniem „Polaki-Cebulaki”. Funkcjonuje ono zarówno w Internecie, jak i w świecie rzeczywistym.   Określenie to jest zbiorem wszystkiego co w naszym narodzie najgorsze, każde pozbawione choćby odrobiny kultury zachowanie naszych rodaków „zalatuje cebulą”, a pewni ludzie, którzy ewidentnie własnego narodu wręcz nienawidzą zmienili nazwę kraju na „Cebulandia”. Mogę zrozumieć, że źródłem takiego słownictwa jest nieprzyjemny zapach po spożyciu tego warzywa, ale w takim razie czemu nie czepiliśmy się kapusty lub czosnku? Mniej się capi?   „Polaki-Kapuśniaki” brzmi źle? Wbrew stereotypowi nie jemy tej cebuli aż tak dużo, ba, w porównaniu do Libijczyków czy Amerykanów możemy się uważać za cebulowych amatorów. Cebuli przypisujemy ciemną stronę polskości (uznając ją przy oka

Stanisław Staszic a antysemityzm

Stanisław Staszic to postać traktowana jako jeden z filarów polskiego oświecenia, nie bez powodu. Jego publicystyka omawiająca niezbędny program reform dla upadającej Rzeczypospolitej Obojga Narodów pokazuje jego niezwykłą dalekowzroczność polityczną a sztandarowa praca Przestrogi dla Polski bywa w niektórych fragmentach aktualna (niestety) aż po dziś dzień. Coraz częściej jednak uwypuklana jest pewna skaza na śnieżnobiałym portrecie Staszica. Jest nim rzekome zakorzenienie antysemityzmu poprzez jego dzieła w polskiej kulturze. Portret Staszica nieznanego malarza - źródło: Muzeum Stanisława Staszica w Pile Skąd takie zarzuty wobec wybitnego działacza oświeceniowego, jakim niewątpliwie był bohater niniejszego wpisu? Wynikają one z dziełka, jakie Staszic popełnił w 1816 roku. Nosi ono jednoznaczny tytuł O przyczynach szkodliwości Żydów . Dzieło to, o ile można je w ten sposób określić, bywa przez wielu „staszicopiewców” starannie ukrywane, jakby ze wstydem. I niewątpliw